Warning: Creating default object from empty value in /home/users/lbwpbodq/public_html/flagajp2/Aplication/Module/Article/Site/List/Init.php on line 145
Nasze aktualnosci - Rejs papieski 2016 - Flaga Jana Pawła II

Rejs papieski 2016

12 October 2016



Poniedziałek - 25 lipca

Szybki przejazd do Wyszkowa, odwiedziny ks. Romka Karasia, krótka pogawędka. Niesamowite przebudowy miasta, nie wiadomo jak dojechać. Ostatnie pakowanie. Wyjazd. Droga spokojna. Po trasie nieliczne autokary pielgrzymów, głównie Portugalczyków. Mamy zestaw ok. 14-12 m długości. Po drodze zdjęcia wózka z Misja i flagą papieską. Tankowanie paliwa. Wreszcie dojazd do Tyńca. Ciepło. 63,5 km Wisły. Na miejscu spotkanie z przemiłymi harcerzami z ZHR spod Płocka. Płyną 2 tratwami zmontowanymi na miejscu. W sumie 15 harcerzy i drużynowy Krzysztof - złota rączka, ciekawa postać, wódz, b. żołnierz, wiek ok. 45 lat. Harcerze trochę "nieopierzeni", ale dzielni. Wieczorem slipowanie do Wisły koło pomostu żeglugi pod klasztorem. Woda ciepła w rzece i względnie czysta. Ludzie kąpią się w rzece. Wieczorem ognisko obrzędowe w harcerzami, zapoznanie się. Noc spokojna, podobnie sen dobry.

 

Wtorek - 26 lipca

Wypłynięcie w rejs. Po drodze robienie zdjęć. Zapowiada się gorący dzień. Dopływamy do śluzy Kościuszko 66,4 km. Robi wrażenie, - długość 190 m, szerokość 12 m, czas śluz. 50-60, ok. 6 m różnicy śluzowania, obsługa miła. Po śluzowaniu kolejne kilometry Wisły. Z daleka widać Bielany po lewej, pierwsze zabudowania, kościoły. Cel - Kolejowy Klub Wodny 1292, 74,5 km Wisły. Tam bardzo życzliwy p. Witek. Piękny hotel, kamping, bar, czyste prysznice, toalety. Oprócz p. Witka miły kucharz, obsługa mniej miła. W hotelu pielgrzymi z New Jersey wraz z bp. Salomonem (biblijne imię i postura). Bardzo mili. Mówią zupełnie zrozumiale po angielsku z amerykańskim akcentem. Szybko ruszamy pod Wawel (76,7 km). Tam łatwo cumujemy pod zamkiem do nadbrzeża, cumy do metalowej poręczy obok pseudostarożytnych? Gondoli i innych pływadeł. Naszym celem jest propagowanie "papieskiej flagi" na tle polskiej bandery na czerwonym tle podpis Jana Pawła II. Właściwie moglibyśmy je rozdać już pierwszego dnia, ale Wojciech czuwa nad porządkiem rozdawnictwa. Mamy 500 sztuk na wszystkie ŚDM. Pierwsze pływania po Wiśle pod Wawelem. Sporo osób ciekawi się jachtem: obcokrajowcy czytają nazwę jachtu: Misja w różnych językach. Chyba rozumieją, o co chodzi. I oczywiście otrzymują flagi papieskie. Dziwią się, że za darmo. I wracają. Jedna grupa Francuzów wracała chyba kilkanaście razy…..I Jordańczycy, Hiszpanie, Francuzi, Polacy. Szkoda, że nie wzięliśmy 2 miliony flag. Starczyłoby dla wszystkich. Przychodzą właściciele "gondoli" i statków i proszą o flagi. Woprowcy i policjanci dostali prawie wszyscy. Nawet Inspektor Żeglugi zupełnie - postrach mazurskich żeglarzy - inaczej rozmawiał na temat jakichkolwiek pozwoleń. Pływanie po Wiśle na żaglach. Między mostem Grunwaldzkim (76,5 km) i Dębnickim 77,2 km). Budzi zainteresowanie. Zaciekawienie. Ludzie robią zdjęcia. Jedyny jacht pod żaglami w Krakowie podczas ŚDM! Wieczorem koncerty i znowu tłumy ludzi. Wszędzie widać radość i entuzjazm. I tak do 2.00 nad ranem. Trudno zasnąć przy nadbrzeżu pod Wawelem.

 

Środa - 27 lipca

Czego nie wiedza wolontariusze ŚDM? Wszystko oprócz odpowiedzi na pytanie, gdzie odprawić w ciągu dnia Mszę św. Pozostaje ostatnia deska ratunku - Ojcowie Jezuici i zawsze życzliwy kolega ze studiów O. Stasiu Cieślak. Ale i tam do kaplicy kolejka. Na dziedzińcu domu zakonnego i na Małym Rynku Ojcowie zorganizowali wspaniały festiwal młodych, przyjaciół jezuitów z całego świata. Śpiewają, modlą się, spowiadają się. Dobry pomysł. Wieczorem, dopiero po 21.30 Wisła zostaje na nowo otwarta dla żeglugi. Życzliwi policjanci wodni dają znak otwarcia Wisły. Płyniemy nocą. Przydaj się aplikacja "latarka" w komórce Windows'a. Jesteśmy widziani w nocy. Po drodze, na wysokości posterunku policji podwodna skała 75,3 km zatrzymała nas na kilka sekund i przesunęła rzeczy na jachcie. Upragniony nocleg w KKW1923. Pierwszy prysznic po kilkudniowym afrykańskim tropiku.

 

Czwartek - 28 lipca

Wracamy pod Wawel. Dalszy ciąg odwiedzin gości z całego świata. Młodego księdza z Bretonii - żeglarza, biskupa łomżyńskiego Janusza Stepnowskiego, który chętnie popływał na Wiśle, harcerzy, itp. Rozdajemy ciągle flagi. Harcerze dopłynęli pod Wawel. Mamy wesołe towarzystwo. Na noc cumujemy koło harcerzy i koło pływającej restauracji "Sobieski".

 

Piątek - 29 lipca

Zmęczeni harcerze zamarzyli wykąpać się po trudach. Wpadamy na pomysł, aby udać się na basen miejski na Podgórze. Pomysł okazał się bardzo dobry. Orzeźwieni i wykapani wracamy nad Wisłę. Dalej, zarówno nasz jacht Misja jak i barki harcerzy wzbudzają duże zainteresowanie przechodzących ludzi. Po południu, bez żadnego biletu, wraz z kolegami - harcerzami idziemy na Drogę Krzyżową z papieżem Franciszkiem. Udaje nam się dostać względnie blisko miejsca celebracji, wszystko widać na telebimie. Po nabożeństwie załoga płynie jachtem do KKW1929 przy moście zwierzynieckim, ja zaś "z buta" dochodzę na miejsce noclegu. Wieczorem smaczna kolacja - lasagne z łososiem, przygotowane przez hotelowego kucharza, kąpiel i spanie.

 

Sobota - 30 lipca

Sobota rano opuszczamy gościnne miejsce. Tutaj dużo doświadczyliśmy życzliwości. Płyniemy przez Karków mijając kolejne mosty: Zwierzyniecki 74,6 km, Będnicki 76,5 km, Grunwaldzki 77,2 km, Piłsudskiego 78,3 km, kładka pieszo-rowerowa 78,5 km, most Śląski 78,9 km, most kolejowy 79,2 km, Kotlarski 79,3 km, most kolejowy 80,3 km, most drogowy i śluza Dąbie 80,8 km - długość 85 m, szerokość 12 m, czas śluz. 20 min., most drogowy Łęg 82,9 km, Wandy 87,9 km. Za mostem na chwile zatrzymujemy się w YKP w Krakowie na lewym brzegu. Dziwna rzecz - tam nikt nie wie, co jest dalej, jakie są warunki nawigacyjne na śluzie Przewóz. Jedynie informacja pochodzą on "naszych" harcerzy - im udało się szczęśliwie "przeskoczyć" śluzę Przewóz 92,6 km, lewa odnoga/kanał Wisły w piątek po uprzednim kontakcie ze śluzowym. Mieli szczęście. Nam się nie udało. Dopłynęliśmy do Przewozu - wszystko opuszczone, pojawił się śluzowy i oczywiście nie pozwolił na przepłynięcie. "Za niski stan wody". "Kiedy będzie wyższy". "Nie wiem" - typowa odpowiedź krakowska. Mało kto wie cokolwiek. Wracamy wstecz, mijamy nowobudowany most na drodze szybkiego ruchu na ok. 89 kw Wisły i tym razem zatrzymujemy się na nocleg na prawym brzegu Wisły. Wbrew przepisom Cuma dziobowa opasuje znak prawego brzegu szlaku. Co chwila miejscowi motorowodniacy testują wysokość fali na rzece. Wieczorem szykujemy się ma Mszę niedzielną w Brzegach. Wojciech wraz z żoną idą na zwiad terenu, ja zostaję pilnować jacht. Po powrocie z rekonesansu szykujemy balony z helem ok. 1 m średnicy, sztuk 10, z czego połowa biała i czerwone. W trakcie pracy jeden balon z helem pęka. Szkoda. Przygotowana "flaga papieska" 3x5 m ledwo co unosi się w górę, zmieniamy kijki na lżejsze i działa - idzie w górę. Kilkadziesiąt metrów w górę młodzież (nieabstynenci) szykują jakąś nadrzeczną imprezę. Koniecznie chcą kupić jeden balon na urodziny koleżanki. Niepocieszeni odchodzą na swoje miejsce. Robimy zdjęcia i idziemy spać.

 

Niedziela - 31 lipca

Wcześnie rano gotujemy się na Mszę z Papieżem Franciszkiem. Wojciech z balonami wygląda kosmicznie. Opasany linami idzie w stronę Brzegów ok. 4-5 km drogi. Ja zaś z długą na 5 m wędka maszeruję z flagą. Budzimy zainteresowanie, szczególnie ze względu na balony. Ludzie z jakiegoś ruchu katolickiego z Polski i z Argentyny pomagają mi nieść flagę. Kobieta z Argentyny zapytana, co mówi się o Polsce w jej kraju mówi, że tam pokazuję się, że u nas jest dyktatura, aresztowania, brak demokracji. I konstatuje: to bujda, jak wrócę, to opowiem, co widziałam. Ciekawe. Gapią się na nas pielgrzymi, młodzież, starsi, policjanci, wojskowi. Chyba czegoś takiego dotąd nie widzieli. O dziwo, żadne służby nie widzą w tym jakiegokolwiek zagrożenia. Bez przeszkód docieramy do sektora J1 i tam się rozstajemy. Wojciech przygotowuje balony i baner do wypuszczenia w powietrze, jak idę dalej. Chciałbym dotrzeć do sektora kapłańskiego, oczywiście bez żadnego pozwolenia. Ciągle myślę o młodych harcerzach z 2 barek, którzy też chcieli blisko papieża. Po drodze spotykam ks. Bogusia, ziomka, paulistę, który nie wierzy, że można się dostać blisko ołtarza, odprawiać Mszę św., bo nie wziął szat liturgicznych. Mówię mu, że wszystko to mu załatwię. Po ok. 10 min. dzwoni, iż biegnie za mną. Znowu jesteśmy razem. Dochodzimy do sektora S i tam już chyba będzie koniec. W następnym sektorze "O", najbliższym papieskiego ołtarza siedzą księża celebranci odziani w specjalne stuły i ornaty przygotowane z okazji ŚDM. Księża w naszym sektorze proszą o pozostałych przeniesienie szat do tyłu. Niestety, bezskutecznie. Po jakimś kwadransie niespodziewanie przekazują nam kartony z szatami do liturgii. Widzę zdziwienie ks. Bogusia. I mówię - to jeszcze nie koniec. Znowu kwadrans i widzę, jak wpuszczają część księży z naszego sektora do sektora "O". Szczęśliwie dostajemy się do Sektora "O". Msza św. stała się niezwykłym przeżyciem. Po Mszy powrót do domu. Nieprzeliczone tłumy wiernych. Bardzo życzliwa policja i wojsko. Po drodze do domu ulewa. Po dotarciu na jacht - niesamowita wiadomość. Okazało się, że balony z helem mające unieść w powietrze flagę papieską jeden za drugim popękały, pewnie z powodu wysokiej temperatury. Pozostały tylko dwa. Wojciech podejmuje rozpaczliwą decyzję. Do małej flagi przywiązuje 2 ostatnie balony z karteczką, z numerem telefonu i nazwiskiem z prośbą o poinformowanie miejsca znalezienia. Po jakimś czasie odzywa się telefon od znalazcy. Balony z flagą spadły jakieś 5 km od miejsca celebry i 3 km od naszego jachtu i tu niesamowite: obok obozowiska naszych harcerzy z Płocka!!! Na potwierdzenie fakty podesłali mms ze zdjęciem. Cud? Przypadek? Zbieg okoliczności? A może wszystko naraz?

Poniedziałek - 1 sierpnia

Po dotarciu do samochodu z przyczepą podłodziową slipujemy jacht. Potem dość długa droga do Sandomierza. W Sandomierzu, kolejne spuszczenie jachtu na Wisłę i cumowanie w dość sympatycznej, zupełnie nowej Marinie blisko starego miasta.
We wtorek po śniadaniu rozstajemy się. Wojciech z Małżonka płyną dalej, aż na Zalew Zegrzyński, ja zaś autobusem wracam do domu. Żegnaj przygodo!


ks. prof. UKSW dr hab. Józef Łupiński 

 

Poniżej prezentujemy również fragment audycji w Radiu Nadzieja, gdzie Wojciech Chodkowski udzielił krótkiego wywiadu dotyczącego minionej przygody na Światywch Dniach Młodzieży 2016 oraz idei Flagi Jana Pawła II:

Kontakt

+48 502 343 719